piątek, 10 kwietnia 2015
Rozdział 8
Kolejny rozdział przed wami, szczerze mówiąc nie wiem czy udało mi się go dobrze poprawić. Jakoś mnie nie powala, ale lepiej raczej nie zrobię tego rozdziału, to taki wstęp, jest też krótki, ale to jest w wyniku tego, że chcę jeszcze przemyśleć sprawę z Klausem. Zastanawiam się czy całkiem przerobić to co pisałam kiedyś i pisać zupełnie inaczej następne rozdziały, więc już teraz nad dwoma swoimi blogami myślę. Chciałabym zrobić tego bloga w taki sposób , żeby przyciągał wzrok jak drugi blog. Naprawdę potrzebuje chwili do namysłu .Głównie napisany jest z perspektywy Luny. Miłego czytania.
```````````````````````````````````````````````````````````````````````
Luna
Minęło zaledwie kilka dni, które wykorzystałam na ćwiczenia zaklęć, zamykałam się w pokoju i ćwiczyłam. Uczyłam Alex nie których chwytów, chociaż sama dużo nie umiałam, ale chciałam by była bezpieczna w tamtym świecie. Siedziałyśmy w pokoju wieczorem, gdzie ćwiczyłam magię, jak skończyłam ćwiczenia siedziałyśmy jeszcze tak chwile i rozmawiałyśmy.
- Pojutrze - powiedziałam skupiona patrząc w płonący płomień.
- Ale co pojutrze ? - spytała mnie zerkając na mnie.
- Jedziemy do MF - spojrzałam na nią poprawiając się na łóżku, uśmiechała się szeroko - musimy się przygotować, jutro zwolnisz się wcześniej z zajęć i zaczniemy przygotowania.
- Może o 11 ? - wsunęła się pod kołdrę ja zrobiłam to samo.
- Ok może być, a teraz spać - zgasiłyśmy świeczki i jeszcze tak rozmawiając zasypiałyśmy.
Wciąż miałam w głowie myśli co zrobię jak spotkam jego. Nie miałam żadnej sensownej odpowiedzi. Chciałam bardzo to wymazać ze wspomnień, niestety im bardziej się staram tym gorzej się czuje.
Kolejnego dnia Alex poszła do szkoły, a ja zajęłam się pakowaniem swoich rzeczy, wzięłam nie wiele, bo dzięki Elenie mam tam co nie co. Ale chcę mieć też coś swojego, spakowałam parę bluzek, bieliznę, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wziąć chociaż jedną płytę z serialem i oczywiście telefon. Dostałam tam telefon od Stefana, ale i tak tęskniłam za swoim, z przyzwyczajenia. Włączyłam ten ostatni raz swój komputer, włączyłam muzykę i zaczęłam się przechadzać po pokoju a potem całym domu. Będzie mi znowu brakować mojego rodzinnego kącika, ale i tak chcę tam wrócić. Wyjrzałam przez okno, myśląc co by było, gdyby Damon nie zachował się jak dupek, gdyby był tutaj ze mną. Pokręciłam głową i zaczęłam oglądać coś na kompie, od razu nie myśląc włączyłam Pamiętniki Wampirów. Jakoś nie mogłam się powstrzymać, teraz jak oglądam jest tak dziwnie, dziwnie wiedzieć, że tam się było i przeżyło swoją własną przygodę. Jak tylko skończyłam oglądać do domu weszła moja siostra, rzuciła torbę na podłogę co było słychać w całym domu. Weszła do pokoju ze śmiechem prosto z jakiegoś horroru, aż się zaśmiałam.
- Pakuj się, tylko niedużo, resztę rzeczy załatwi się na miejscu i jeszcze możemy iść na zakupy - mówiłam między śmiechem.
Po kilku minutach ruszyłyśmy na zakupy, łaziłyśmy tak bez celu , kupiłam jeszcze farbę do włosów w kolorze wiśniowej czerwieni. W sumie to taka szamponetka , nie wiedziałam czy zmienić kolor na dłużej. Wróciłyśmy po kilku godzinach do domu, jak rodzice już byli w domu, udawałyśmy, że nic się nie dzieje. Musiałyśmy się wzajemnie uspokajać, bo euforia nas roznosiła, na myśl o pobycie w Mistic Falls. Zamknęłyśmy się w pokoju i tam dopiero zaczęłyśmy się śmiać jak opętane.
- Jutro to już jutro - krzyczała Alex przez śmiech skacząc po łóżku.
- Nom - nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa dopiero teraz do mnie dochodzi, że naprawdę już jutro tam będziemy o ile dam radę przenieść nas magią. Muszę zapomnieć o Damonie raz na zawsze i stawić czoła tej legendzie, ale chyba nie jestem gotowa na żadne z wyzwań i chyba nigdy nie będę gotowa.
- Dobra, a teraz udawać, że to był zwykły normalny dzień i nic się nie dzieje - powiedziałam, gdy szłyśmy do pokoju rodziców. Udawałyśmy że coś robimy, ale obie nie mogłyśmy przestać myśleć o jutrzejszym dniu. Po kilkunastu minutach ochłonęłam, a Alex dalej była nakręcona, poszłam z mamą malować włosy, mogłam sama, ale chciałam spędzić z nią trochę czasu. Wieczorem zajęłam się sobą, czyli wieczorna toaletka i taki wieczór pielęgnacyjny. Następnie siedziałyśmy z rodzicami oglądając jakiś film i rozmawiając o głupotach, żal mi serce ściska, że jutro już ich nie zobaczę, ale nie zrezygnuje z powrotu do Mistic tam czuje się wyjątkowo i to na swoim miejscu.
Późnym wieczorem wróciłyśmy do pokoju, wyciągnęłam tylko przygotowane cichy na wierzch i od razu się położyłam, po kilku chwilach nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Wstałam po 8, zrobiłam nam śniadanie i razem je zjadłyśmy. Jeszcze kilka chwil postanowiłyśmy spędzić w domu wyjść na krótki spacer z naszym psem. Gdy wróciłyśmy spojrzałyśmy po sobie ze znaczącymi minami. To ta chwila, zaraz znowu tam będę, złapałam torbę na ramiona, nie była ciężka, było tam tylko parę naszych rzeczy. Chciałam tam chociaż mieć coś z domu, złapałam siostrzyczkę za ręce i szeptałam zaklęcie z nadzieją, że się uda i nas przeniesie. Nie otwierałam oczu, złapałam głęboki wdech i poczułam zapach lasu, pomału je otworzyłam rozglądając się i puszczając ręce siostry. Nie mogłam się przestać uśmiechać.
- Udało się - szepnęła ciągle w szoku Alex . Byłyśmy w lesie, nie daleko jakieś drogi, dokładnie nie wiem gdzie. Wyciągnęłam telefon i wybrałam bardzo dobrze znany mi numer.
- Co teraz ? - spytała siostrzyczka spoglądając na mnie.
- Czekamy na podwózkę - słyszałam w telefonie klasyczną wygrywaną melodię na co się uśmiechnęłam - Czy to mój ulubiony pierwotny ? - spytałam gdy ktoś odebrał.
- Luna ? ! - słyszałam jak nie mógł się nadziwić.
- No to ja ja, mam prośbę możesz po nas przyjechać ?
- Po was ?
- Mnie i moją siostrę, jesteśmy gdzieś jakieś 300 metrów od głównej drogi pasu 78. Nie wiem jak daleko od miasteczka.
- Dobra, zaraz będę czekajcie - powiedział chyba wychodząc z domu, słyszałam tylko pikniecie samochodu i się rozłączył.
Gadałyśmy i rozglądałyśmy się dookoła, szłyśmy do tej drogi. Ja to bardziej wyszukiwałam ewentualnego zagrożenia a Alex patrzała z fascynacją. W końcu jest w ulubionym serialu, no głównie moim ulubionym. Nasze rozmowy ucichły, gdy podjechał czarny samochód. Wysiadł oczywiście Elijaha, który szybki krokiem zmierzał ku nam, ja nie wytrzymując rzuciłam się mu w ramiona śmiejąc się, on też nie mógł powstrzymać uśmiechu szczęścia.
- Och Elijaha tęskniłam - postawił mnie z powrotem
- Też tęskniłem nawet nie wiesz jak bardzo - spojrzał na moją siostrę - ty musisz być Alex.
Uścisnęli sobie ręce, wciąż nie dowierzała w to co widzi.
- Jak wrażenia bycia w serialu ? - zagadną jak wsiadaliśmy do auta usiadłam oczywiście obok kierowcy czyli ukochanego pierwotnego.
- Nieziemskie - na co w trójkę się roześmialiśmy.
- Elijaha mam kolejną prośbę ... - zaczęłam nie pewnie - czy możemy się ...
- Oczywiście - powiedział z uśmiechem prowadząc auto.
- Ale skąd ty wiedziałeś ? - dosłownie wiedział o czym myślę, znał mnie praktycznie na wylot.
- Jesteśmy przyjaciółmi stąd wiem, że nie chcesz wracać do motelu, pierwsze miejsce gdzie Salvatore będzie cię szukać. Jedziemy do mnie.
- Ale przecież... - nim powiedziałam to mi przerwał wyjaśniając.
- Spokojnie Bex nie ma, wyjechała do Paryża, no a Klaus pojechał do Nowego Orleanu, pojęcia nie mam kiedy wróci, ale jak narazie możecie mieszkać ze mną i Kolem, chyba, że wam to nie pasuje to...
- Oczywiście, że pasuje ! - krzyknęłam śmiejąc się i pocałowałam go w policzek - dziękuje jesteś kochany.
- No mój braciszek pewnie zaciągnie cię od razu - zerknął w lusterku na Alex - do kielicha.
- Czemu zrobiłeś taką przerwę ? - patrzyłam na niego uważnie, ale on jak zwykle wszystko dobrze ukrywa.
- Nic nic, on się strasznie za tobą stęsknił, powiedział, że tylko z tobą dobrze mu się pije - zaśmiał się - o mało co nie przebił Damona kołkiem, sam bym chętnie to zrobił.
No to dużo się wydarzyło jak mnie nie było, jechaliśmy tak dalej rozmawiając, naprawdę tęskniłam za tym miejscem. Dojechaliśmy w końcu pod dom pierwotnych, weszliśmy do niego idąc za Eliajhą, który zaprowadził nas do pokoi na górze. Przypominałam sobie, gdzie był czyj pokój, ale trochę się pogubiłam.
- Rebecki obok Alex, mój na końcu, Klausa to wiesz gdzie - bąknął, a ja się odrobinę zaczerwieniłam - a Kola obok twojego - powiedział Elijaha domyślając się o czym myślę.
Moje serce cieszyło mieć się tego pajaca obok siebie, czyli będę słyszeć codziennie rocka. Weszłyśmy do pokoi i się rozpakowałyśmy. Lekko się odświeżyłam, a już po chwili zeszłyśmy na dół do kuchni, gdzie Elijaha przygotował nam tosty.
- To ile czasu minęło ? - spytałam zaciekawiona jak skończyłyśmy jeść.
- U nas dwa miesiące, a u was? - powiedział opierając się dłońmi o stół, a mnie zatkało, że tyle czasu mnie tu nie było.
- U nas trochę mniej, trochę ponad tydzień.
Jeszcze tak rozmawialiśmy, ale nie długo, czułam się zmęczona i wyczerpana, pragnęłam iść zaraz spać.
- Potrzebuje werbeny dla siostry - powiedziałam splatając palce.
- Najszybciej to będzie pójść do Salvatorów a i lepiej będzie jak będzie w jakimś naszyjniku czy bransoletce.
Na mnie hipnoza nie działa, to chyba wynik tego kim jestem. Nagle drzwi się otworzyły, wstałam i szybko się schowałam. Alex była zdezorientowana, gdy Kol wszedł do salonu, gdzie siedzieliśmy. Patrzył na nią a ona na niego, a potem on swój skierował na Eliajhę.
- Braciszku czyżbyś zszedł na złą drogę ? - spytał go z lekkim drapieżnym uśmiechem.
- To jest nasz gość, Alex, masz jej nie skrzywdzić - powiedział starszy przyglądając się jemu.
- Kol Mikelson - zwrócił się do niej, a mnie się chciało śmiać - spoko braciszku, ale możesz wyjaśnić o co chodzi.
- To jest siostra naszego drugiego gościa - starszy dalej mu się przyglądał tym razem z szerokim uśmiechem.
- Możesz przestać mówić zagadkowo - powiedział już zdenerwowany Kol, więc postanowiłam wyjść z ukrycia i odchrząknęłam, czym zwróciłam jego uwagę i na mnie spojrzał nie dowierzając , widziałam jak jego oczy dosłownie się rozszerzyły, a dopiero po chwili wpłynął na jego twarz uśmiech.
- Myślałam, że się bardziej ucieszysz - gdy to powiedziałam w wampirzym tempie podbiegł do mnie i złapał na ręce. Przytuliłam się do niego mocno i tak okręciliśmy się dookoła, aż w końcu postawił mnie i pocałował w policzek.
- No od razu lepiej - powiedziałam ciesząc się jak dziecko.
- Trzeba to uczcić, w końcu mam z kim pić - mówił przez śmiech, naprawdę tęskniłam za tym pacanem.
- Mówiłem - bąknął starszy poprawiają się w fotelu i się zaczęliśmy śmiać jak opętani.
- Ale co ? - spytał Kol lekko zdezorientowany
- Nic, nic, nalewaj - pchnęłam go w stronę barku z alkoholem i zajęłam miejsce na kanapie naprzeciwko siostrzyczki , ustawił szklanki na stolikach nalewając.
- A młoda też pije ? - miałam minę jakbym chciała go zabić - no przecież żartuje, mała soczku dostanie - i mrugnął do Alex co nas wszystkich rozbawiło. Usiadł obok mnie obejmując ramieniem a ja się automatycznie w niego wtuliłam, czułam się naprawdę dobrze. Zaczął bawić się moimi włosami. Pokrótce opowiedziałam im wszystko co robiłyśmy w domu, jak się dowiedziałam o magii i jak wróciłyśmy. Jak skończyłam czułam, że powoli odpływam.
- To może skoczymy do Grilla ? - spytał Kol patrząc na Alex - młoda zostanie w domu, bo jest już późno .
- Nie jestem młoda - bąknęła lekko się złoszcząc.
- Dla mnie tak - pokazała jemu język - no naprawdę brak kultury wśród dzisiejszej młodzieży. To jak idziemy ? - spojrzał na Lunę i dopiero zauważył, że już śpi.
Elijaha złapał ją na ręce i zaniósł na górę do pokoju, układając ją wygodnie w łóżku. Poprawiał każdy detal, by nie czuła się źle. Usiadł obok niej na chwile patrząc tak na nią jak śpi. Nie mógł się powstrzymać i położył się obok dalej jej się przyglądając pozwalając by sen go zabrał ze sobą.
Luna
Obudziłam się i pierwsze co zobaczyłam to twarz Elijahy będącą blisko mojej. Pewnie mnie przyniósł i sam zasnął, słodko wygląda jak śpi. Chciałam go pocałować w policzek, ale jak na złość się obrócił i pocałowałam go w usta, szybko się cofnęłam i zarumieniłam, spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili oboje się śmialiśmy.
- Nic się nie stało, smaczne masz usta - powiedział przez śmiech, a ja go walnęłam. Poszłam do łazienki się przebrać, a potem zapukałam do pokoju Kola. Byłam ciekawa co robi, weszłam i zobaczyłam jak leży i słucha muzyki patrząc w sufit. Przyłączyłam się i tak rozmawialiśmy o wszystkim.
- Chce dziś pokazać siostrze miasteczko muszę iść do Eleny , Salvatorów - od razu się najeżył.
- Chcesz tam naprawdę iść po tym co ci zrobił ?! - spytał wpatrując się we mnie intensywnie
- Kol - szepnęłam, ale był cały zdenerwowany.
- Nie Koluj mi tutaj - warknął - nie powinnaś się z nim widywać.
- Myślisz, że chce ? Musze zabrać werbenę od Stefana, mam nadzieje, że na jego brata się nie natknę - powiedziałam zupełnie inaczej niż czułam.
- Sam to zrobię, chcesz tam iść po tym jak cie zdradził ! - poczułam ukucie w sercu i wtedy skończył się denerwować widząc, że wprowadził mnie znowu w to wspomnienie. Wyszłam szybkim krokiem z pomieszczenia, prosto do łazienki, patrzyłam w swoje odbicie z ciężkim oddechem, zaczerpnęłam kilka oddechów, jestem silniejsza niż wcześniej. Niedługo będę całkiem obojętna na to co się stało.
Kol
Dlaczego peplam tym jęzorem, doskonale wiem, że to ją dalej boli, a ja jeszcze robię jej taką awanturę. Co mi strzeliło do łba ? Wkurza mnie to , ale ona chce tylko chronić siostrę. To trudne, ale mimo to ona robi to dla niej. Jestem strasznie ślepy ! Stałem przed drzwiami łazienki oparty o ścianę. Nagle otworzyły się drzwi, wyglądała jeszcze piękniej.
- Przepraszam - padłem na kolana - przepraszam jestem totalnym idiotą, nie wiem co mi strzeliło. Jesteś fantastyczna i to nie jest fair, żeby on cie co rusz krzywdził.
Minęła mnie i powoli kierowała się do schodów, patrzyłem smutny jak odchodzi - Wybaczam - szepnęła cicho na co się uśmiechnąłem jak wariat.
Luna
Byłam trochę zła na Kola, ale rozumiem jego wybuch, chroni mnie i tyle. Zeszliśmy na dół gdzie Elijaha rozbawiał Alex. Chwile tak posiedzieliśmy i wyciągnęłam siostrę z domu. Obeszliśmy pół miasta, włącznie z Grillem, na szczęście nie wpadłam na Damona. Potem szliśmy drogą do Eleny, do tej pory humor mnie nie opuszczał, ale gdy doszliśmy pod jej dom, zniknął bardzo szybko. Zobaczyłam go, Damon stał razem ze swoim bratem patrząc w kierunku domu. Miłość, gniew smutek, żal wstrząsnęły mną naraz.
- Tylko nie on - szepnęłam, jak na komendę rozmowy ucichły i obaj się obrócili.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hejka, od jakiegoś czasu przyglądam się Twojemu opowiadaniu i muszę stwierdzić że jest na prawde dobre. Zupelnie inna historia, to cale przenoszenie się z codziennego życia w serial i potem, że to nie sen, ale coś więcej...super. czekam na więcej i przy okazji zapraszam do siebie na www.mikaelson-family.blogspot.com mam nadzieje że moje opowiadanie także Ci się spodoba i zostawisz po sobie ślad.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Female Robbery
Dziękuje bardzo za tak miłe słowa. Ostatnio się zawiesiłam z pisaniem , ale mam nadzieje , że teraz będę miała trochę więcej czasu i weny na dalsze pisanie :) Chętnie przeczytam twoje opowiadanie w wolnej chwili. Pozdrawiam ciepło
UsuńDodaj cos nowego blagam ! :D
OdpowiedzUsuń