niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 3

    


                   Luna

   Kolejnego dnia obudziłam się wtulona w nagi tors Klausa, co ja tu robię? Po cichu się wyprostowałam i miałam już wstać , gdy usłyszałam Klausa.
- Nie ładnie tak uciekać - nie zareagowałam na to, tylko udałam się do łazienki. Przebrałam się i zeszłam na dół.

Klaus już siedział przy stole, na którym było pełno jedzenia.
- Nie wiedziałem co jadasz, więc - rzuciłam w niego koszulą, patrzył zaskoczony.
- Zatrzymaj ją, ja jej nie chce - miałam wyjść, ale zatarasował mi przejście - możesz się odsunąć - rzuciłam od niechcenia.
- Przepraszam - powiedział wpatrując się we mnie.
- Ok, a teraz zejdź.
- Mówię o wczoraj, przepraszam.
- Ja nie każe ci się zmieniać.
- Ale mnie takim nie akceptujesz, a wczoraj cię uraziłem - odwróciłam wzrok - tak myślałem
- Dobra, wybaczam tylko daj mi przejść
- Śniadanie ?
- Musze zaraz się spotkać z Bonnie - zrobił smutną minę - ja jestem żarłokiem i jak wejdę tam teraz, to przez długi czas nie wyjdę - uśmiechnął się - to pa - miałam wyjść, gdy nagle przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Miałeś mieć ręce przy sobie !
- Faktycznie - puścił mnie  i pocałował, po chwili się oderwał - ręce miałem przy sobie.
Prychnęłam uśmiechając się, po czym poszłam do domu.

         Damon

   Wracałem właśnie z pysznego ,,śniadania'', gdy nagle przechodząc obok domu Klausa zobaczyłem nikogo innego jak Lunę. Co ona robiła u Klausa ? Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłem jego.
- Dzięki za te noc! - ona tylko się uśmiechnęła i szła dalej a pierwotny zniknął w domu, cholera! Co to znaczy! Ona z nim! Dostanę ją.

           Luna

    Szłam uśmiechnięta mimo małych nie porozumień z Klausem, zaczynałam go rozumieć. Myśląc tak o nim bym się wywaliła, ale nagle ktoś mnie złapał, nie spojrzałam nawet na swojego wybawiciela.
- Dziękuje - odpowiedziałam
- Wiem jak możesz mi się odwdzięczyć - szepnął mruczącym głosem, ktoś kogo bym się nie spodziewała. Na cholerę mi on, wyrwałam się z uścisku i szłam dalej, nie patrząc na Damona.
- Powiało chłodem - dogonił mnie - a może pójdziemy na śniadanie ?
- Jadłam już - jak na złość zaburczało mi w brzuchu









- Widzę, że Klaus wygnał cię bez jedzenia - pomyślałam, że zajdę go podstępem.
- Nie mieliśmy na to czasu, co innego robiliśmy - jego mina zrzedła, nagle powiedział coś co mnie zbulwersowało.
- Myślałem, że jesteś osobą bardziej siebie szanującą i nie wpada do łóżka komuś kogo ledwo zna.
- Nie jestem taka
- Właśnie widzę - powiedział ironicznie patrząc na mnie.
- Nie spałam z nim! - Damon uśmiechnął się triumfalnie
- Wiedziałem, wiedziałem - byłam wkurzona - chcesz kogoś innego.
Nagle przygwoździł mnie do drzewa, zablokował dłońmi przejście, popatrzyłam mu w oczy, a potem poczułam jego usta na swoich. W tej chwili tego nie chciałam, byłam wkurzona, jednak mimowolnie oddawałam pocałunek. Po paru chwilach zjechał dłońmi w dół, aż do zapięcia paska, poczułam jak go odpiął. W mojej głowie zadzwoniła czerwona lampka, zaczęłam go walić, chciałam by mnie zostawił.

             Damon

    Gdy ją pocałowałem początkowo nie odwzajemniła go, jednak po chwili czułem jak zalewają mnie jej uczucia pożądania. W końcu się udało, pragnąłem znacznie więcej, lecz nagle jej uczucie się zmieniło. Zaczęła mnie bić pięściami, zbliżyłem się bardziej tak, że nie mogła zrobić ruchu, pomyślałem, że może trochę się tego boi. Całowałem ją dalej, chociaż ona już nie odpowiadała na to. Nagle poczułem na policzku coś mokrego, coraz więcej. Odsunąłem głowę i zobaczyłem, że ona cała drży i płacze. Patrzy na mnie pustym wzrokiem, stoi cała zesztywniała.W końcu pozwoliłem sobie na dopłynięcie jej uczuć do siebie. Poczułem strach, ogromny strach i ból, odsunąłem się dając jej przestrzeń. Dopiero do mnie dotarło, że to strach przede mną. Wyciągnąłem rękę chcąc zetrzeć jej łzy, odwróciła głowę gwałtownie w przeciwną stronę, cały czas płacząc.
- Ja... - nie wiedziałem co powiedzieć, gwałtownie pobiegła przed siebie, upadła, jednak zaraz szybko się podniosła. Słyszałem jak jej serce wali, wyglądało to tak jakbym chciał właśnie ją zabić. Widząc w jakim jest stanie, nie goniłem jej, wróciłem do domu. Nalałem sobie burbon i usiadłem w fotelu myśląc o tym co się stało, nie rozumiałem dlaczego nagle tak zareagowała. Jej uczucia zmieniły się w zawrotnym tempie o 180 stopni.

           Luna

   Ból, gorycz, smutek, żal to wszytko kłębiło się we mnie niczym tornado.Wpadłam do mieszkania , zamknęłam drzwi i okna. Cały czas się trzęsłam i położyłam się w łóżku i szczelnie się nakryłam.



 Wysłałam do Bonnie sms, żebyśmy się spotkały następnego dnia. Oglądając serial myślałam, że Damon na pewno by się zmienił, gdyby ktoś go zrozumiał, ale teraz prawda do mnie dochodzi. On się nie zmieni, zależy mu tylko na seksie i krwi, niczym więcej. Nie na widzę go ! Kretynka ze mnie ! - krzyczałam w myślach, chociaż od początku Damon skradł moje serce. Teraz widzę jak bardzo się myliło, zmęczona odpłynęłam w sen.

   

         Damon

   Siedziałem właśnie w salonie i popijałem burbon usłyszałem jak do salonu wchodzi Stefan i Elena , roześmiani jak zawsze. Tylko westchnąłem, nagle do domu weszła Bonnie. Ona powinna się spotkać teraz z Luną, ożywiłem się od razu.
- Myślałam, że jesteś z Luną - wyręczyła mnie Elka.
- Tak, ale napisała, że źle się czuje i spotkamy się jutro, to jak idziemy na zakupy?
- Jasne - odparła Elena patrząc na nią - Stefan idziesz? - on spojrzał na nie i tylko kiwnął głową.
Zostałem sam, bijąc się z myślami, to moja wina. Nie powinienem tego robić, co mnie podkusiło. Wstałem i zaraz potem wyszedłem z domu.



              Luna

   Po kilku godzinach snu się odprężyłam, wstałam i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i wyszłam do pokoju, była już 16. Usłyszałam pukanie do drzwi, byłam już z zdecydowanie lepszym humorze i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam ogromny bukiet czerwonych róż.
- Rany są piękne ! - Klaus naprawdę jest romantykiem, nagle kwiaty opadły i zobaczyłam twarz. Twarz tego, którego się w tej chwili bałam, Damon. Głośno przełknęłam ślinę, do oczu napłynęły mi łzy. Musiał zauważyć moją reakcje, bo on teraz miał smutną minę.
- Ja...chce...chce cię przeprosić, nie powinienem tego robić. Nie powinienem cię zmuszać, naprawdę jest mi przykro. Jeśli chcesz to nie będę się do ciebie zbliżać już nigdy, nigdy cie nie skrzywdzę obiecuje.
Bez słowa złapałam bukiet, weszłam do salonu i wróciłam po chwili zostawiając kwiaty.
- Przeprosiny przyjęte - uśmiechnął się był zdziwiony moją reakcją
- Naprawdę ? -wyciągnęłam rękę.
- Od nowa ?- złapał moją dłoń i potrząsnął lekko.
- Od nowa.
- Musze się przejść, idziesz? - tylko się uśmiechnął, znów ten uśmiech, niedobrze. Po kilku chwilach byliśmy nad strumieniem w lesie.

          Damon

  Byłem zaskoczony, ale i bardzo szczęśliwy tym, że mi wybaczyła. Jest niesamowita, nie wiem co w sobie ma, ale nie chce jej skrzywdzić.
- Mam pytanie - ona pokiwała głową - dlaczego przeraziło cię to, że chcę się z tobą kochać? - spuściła wzrok na strumyk, chwile milczała.
- Zawsze wszyscy traktowali mnie jak zabawkę, nikt nigdy się mną nie przejmował, nigdy nie był w stosunku do mnie romantyczny, zawsze oczekiwali tylko jednego.- przerwała i potarła ręce.
- Jakim trzeba być dupkiem... - nie skończyłem, bo sam pojąłem, że jestem taki. Bawiłem się nią i raniłem - trzeba być mną - dokończyłem w końcu, odwróciła się i uśmiechnęła, ale oczy dalej miała smutne.
- Spoko, przyzwyczaiłam się.
- Nie w cale nie jest spoko - podszedłem bliżej - naprawdę przepraszam - nic nie odpowiedziała tylko się we mnie wtuliła. Przytuliłem ją mocno do siebie , wdychałem jej zapach , gładziłem ręką miękkie włosy. Jak mogłem chcieć ją wykorzystać, czułem, że się odpręża.
- Cieszę się, że mnie się już nie boisz.
- Jak długo jeszcze będziesz czuć to co ja?
- Już nie czuje - oderwała się ode mnie - minęło jakieś parę godzin temu, to może pójdziemy do mnie - spojrzała niepewnie - Nie chodzi mi o seks, obejrzymy film, będzie Elena Stefan i reszta.
- Dobra to idziemy - uśmiechnęła się.

           Luna

   Chociaż dalej nie byłam pewna jego intencji, postanowiłam dać mu szanse. Serce mówiło przebacz  a rozum będziesz tego żałować. Szliśmy rozmawiając o mojej rodzinie, o marzeniach, doszliśmy w końcu do domu Salvatore. Damon mnie wyminął i otworzył drwi, nie mogłam się nie uśmiechnąć
- Dziękuje - szepnęłam, weszliśmy do salonu i zastaliśmy tam Caro, Elenę, Stefana i Bonnie. Przywitałam się ze wszystkimi, trochę byli zaskoczeni , że przyszłam z Damonem.
- Coś się stało, że rano nie mogłaś? - spytała zatroskana Bonnie kątem oka spojrzałam na Damona ,który spuścił wzrok
- Źle się czułam, ale już lepiej.

- Dobra wybieramy film ! - krzyknęła Caro i rzuciliśmy się wszystkie na filmy, chłopaki mieli ubaw, wybieraliśmy komedie, a potem horror. Miałam usiąść już obok dziewczyn, gdy nagle Damon pociągnął mnie na swój fotel, było w nim wystarczająco dużo miejsca na dwie osoby. Oglądając horror wtulałam się w niego, widać było, że to mu się podoba. Na kolejnym filmie wszyscy wybuchaliśmy śmiechem, a po skończonym seansie zebraliśmy naczynia. Po chwili zauważyłam, że w domu jest cicho  a potem na uchem usłyszałam cichy szept Damona.
- Mamy hate dla siebie - przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
- Co robimy? - obróciłam się do niego, uśmiechał się łobuzersko machał brwiami, zaśmiałam się.
- Mam już pomysł - zamruczał zbliżył się bardziej, myślałam, że znowu tego chce, ale się myliłam po chwili mnie łaskotał.
- Damon ! Dość ! ...proszę...skończ już... - mówiłam przez śmiech, po chwili skończył i pomógł mi wstać.
- Oberwiesz
- Ciekawe jak, ja jestem wampirem - poruszał brwiami, stał tyłem do blatu kuchennego, na którym stała szklanka z wodą. Uśmiechnęłam się uwodzicielsko, powoli do niego podchodząc rozpięłam bluzę która spadła. Zmysłowym krokiem podchodziłam do niego, tak jak myślałam patrzył jak zahipnotyzowany. Doszłam do niego, położyłam rękę na jego klatce piersiowej , która unosiła się i opadała. Spojrzałam w jego oczy, patrzył z pożądaniem, a rękę położyłam na blacie i się bardziej zbliżyłam, tak że nasze biodra się złączyły. Oczami mnie hipnotyzował, jego usta drgnęły, wyciągnęłam rękę po szklankę , wciąż patrząc w jego oczy. Moja ręka zatrzymała się w połowie drogi, nie byłam pewna co właśnie zrobić. Mój wzrok spadł na jego usta, potem znów spojrzałam w jego oczy i tak kilka razy. Mój rozum wybrał po chwili co zrobić, zbliżyłam się do jego ust. On także się zbliżył, gdy nagle oblałam go wodą.
- No to teraz chłodzimy zapał - uśmiechał się, a ja się cofnęłam - ze mną nie ma tak łatwo, do jutra.
- Do jutra - odpowiedział wycierając się - wpadnę do ciebie
Wróciłam do motelu i wlazłam pod kołdrę, było dość ciemno. Światło księżyca wpadało przez okno , myślałam o Damonie. Tyle się dziś wydarzyło, dziś poznałam go z zupełnie innej strony. Zatopiona w tych myślach po chwili zasnęłam.

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 2



           Luna

     Wstałam bardzo późno, przeciągnęłam się na łóżka, było bardzo wygodnie. Popatrzałam na okna, zza zasłon  wychodzą oślepiające promiennie słoneczne. Zerknęłam na komodę obok łóżka, zegar wskazywał pięć po czternastej. Jeszcze kilka godzin  do spotkania z Klausem, chyba oszalałam. On jest niebezpieczny, ale obiecałaś krzyczał mój umysł. Obok zegara stały kwiaty. Dziwne wczoraj ich nie było, wzięłam bukiet storczyków w rękę. Był ogromny, piękny i cudownie pachniał. Zauważyłam w bukiecie liścik, uśmiechnęłam się szeroko. Otworzyłam  i przeczytałam zawartość. ,,Krople na trawie lśnią, oczy z brązu co noc mi się śnią  a w nich błysk jak spadające gwiazdy. Usta iskrzą niczym rozgwiazdy, marze by znów spojrzeć, marze by znów poczuć, choć minutę, jedną sekundę, tylko chwilę. Czy mnie lubi? Czy mam szanse?  Bez ciebie nie oddycham, nie czuje...Klaus ''
   Próbowałam zdusić chichot, ale to było bez sensu. Wiedziałam do czego zdolny jest Klaus , ale mimo to coś mnie do niego ciągnęło. Chciałam go poznać, mimo tego pragnienia bałam się. W każdej chwili może chcieć mnie zabić. Wstałam i odsłoniłam  zasłony, słońce wpadło rozświetlając mrok. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, moje kosmyki zaczęły się same kręcić po wysuszeniu. Ubrałam się w wczorajsze ciuchy, nie mam innego wyjścia. Wyszłam z łazienki i wyszłam na zewnątrz. Zrobiłam sobie wycieczkę po Mistic Falls, nie byłam pewna gdzie idę, ale się tym nie przejmowałam. Dotarłam do szkoły i usiadłam na ławce. Zaczęłam sobie przypominać wszystkie sytuacje jakie miały tu miejsce. Włącznie z Klausem, który nieźle namieszał, sprawił, że Stefan stał się zły. Właśnie to dlaczego idę się spotkać z najniebezpieczniejszym wampirem ? Sama już nie wiem, czy dobrze robię. Powinnam go unikać, jednak byłam ciekawa. Chyba mieszam świat mój gdzie to tylko serial z tym światem gdzie mogę zostać zabita. Pokręciłam głową i kontynuowałam wycieczkę. Po kilku godzinach wróciłam do motelu, rzuciłam się na łóżko chcąc odrobinę odpocząć. Przekręciłam się na bok myśląc cały czas o tym wszystkim i spojrzałam na zegar. - Cholera! - zaklęłam.

- Mam tylko dwadzieścia minut! Luna jak zwykle się spóźnisz! -wrzeszczałam na siebie zakładając buty i wylatując z pokoju, zbiegłam szybko schodami w dół do recepcji.
- Przepraszam, którędy dojdę do Grilla? - spytałam starszego pana.
- Pójdzie pani wzdłuż uliczki w prawo, potem na przeciwko fontanny jest uliczka i wzdłuż niej w lewo dojdzie pani do baru.
- Dziękuje - z uśmiechem w podskokach powędrowałam wyznaczoną trasą, nagle znalazłam się przed Grilem. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- O ludzie ! przecież jestem tu już jeden dzień - mruknęłam.
To, że jestem w Grillu to nic w porównaniu z tym jak reaguje gdy widzę Damona albo Klausa. Tętno mi przyspiesza, serce wariuje, a ciało drży. Nic na to nie poradzę, tyle razy pragnęłam by znaleźć się tu jako stażystka  chociaż, a jestem tu jako ja w filmie. Co ja mówię, w tym świecie, to przecież nie film. Tu wszystko jest prawdziwe, to nie bajka tylko prawda, ale... jak to jest możliwe...
   Pokręciłam głową i weszłam do środka, było pełno ludzi. Tak jak zawsze to widziałam, poczułam zapach alkoholu, dźwięk uderzeń szklanek, stoliki, krzesła wokół. Dostrzegłam scenę na, której Caroline śpiewała dla Matta piosenkę, to było słodkie. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, naprzeciwko mnie dalej znajdował się barek. Tam zazwyczaj Damon pije z Alarickiem, pokręciłam głową ze śmiechem. Między stolikami chodził Matt roznosząc zamówienia, ciągle na niego patrząc szłam do przodu. Nagle ktoś przede mną stanął, cofnęłam się o krok i spojrzałam w górę. Damon. Cudownie jego mi trzeba było - pomyślałam.
- Może się dosiądziesz? - wskazał stolik przy którym siedziała cała grupa a w niej Stefan Caroline Bonnie i Elena, wszyscy spoglądali to na mnie to na Damona.
- Jestem już - spojrzałam na niego - umówiona - chciałam iść, ale wystawił ręce przed siebie ,zatrzymując mnie.
- Nie odpowiedziałaś wczoraj na moje pytanie.

- Odpowiedziałam - zrobił minę jakbym próbowała go oszukać - moja odpowiedź brzmiała nie uwierzyłbyś.
- Przecież jestem wampirem, to nie dowód na to, że uwierzę ?
Wszyscy patrzeli na Damona, a potem na mnie doszukując się szoku, ale go nie znaleźli.
- Damon, co ty wyprawiasz? - szepnął Stefan
- Może i to dobry powód, ale i tak to się wyda szalone.
- Wiesz o nas? - Stefan zwrócił się do mnie, pokiwałam głową.
- Wiem o wiele więcej.
- To może nam to opowiesz - Damon złapał mnie za nadgarstek, to trochę bolało. Chciał już pociągnąć, gdy usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Puść ją ! - wyrwałam się z uścisku Damona i odwróciłam , zobaczyłam Klausa. Był wkurzony, patrzył rozwścieczony na Damona.
- Klaus - szepnęłam, wyciągnął do mnie rękę patrząc, wciąż na Damona. Złapałam ją, delikatnie pociągnął mnie w swoją stronę, tak że stałam u jego boku. Wszyscy spoglądali na nas i nasze splecione dłonie. Damon wyglądał tak, jakby ktoś zabrał mu zabawkę.
- To jego powinnaś się bać - mówiła Elena.
- Pakujesz się w kłopoty. Może ja się ciebie nie napiłem, ale on zrobi to na pewno.
- A ty byś tak nie zrobił ? - spytałam retorycznie
- Zaraz, wiesz że jesteśmy  wampirami ? - Klaus spojrzał na mnie swoimi  szmaragdowymi oczami.
- Wiem co zrobiłeś i jaki jesteś.
- Skąd ?
- Mówiłam to nieirracjonalne - westchnęłam - zapewne zaciekawiłam wszystkich, Klaus ? - spojrzałam pytająco, on tylko kiwnął głową - tak w ogóle dzięki za kwiaty i za wiersz, jest piękny - uśmiechnął się szeroko. Damon ceremonialnie westchnął, usiedliśmy przy stoliku. Ja obok Klausa na przeciwko Damona, który ciskał piorunami z oczu.
- Dobra to może zacznę od tego, że jestem człowiekiem... - streściłam parę faktów z ich życia, żeby wiedzieli, że mówię całkiem serio, że ich znam.
- Ale jak ? - spytała Bonn
- No i to jest dziwne, nie jestem stąd - Damon prychnął - nie jestem z tego świata - mieli coraz dziwniejsze miny.
- Może z kosmosu? - spytał Damon lekko drwiąc.
- W moim świecie nie ma magii, wilkołaków, wampirów i hybryd a to wszystko wokół - wskazałam na nich i na miejsce - jest serialem, który bardzo lubię.
- Jesteśmy filmem? - spytał Stef, widziałam, że nie mogą w to uwierzyć
- W moim świecie tak, oglądałam kolejny odcinek i przysnęłam ostatnie co widziałam to las a jak się obudziłam byłam już tutaj w lesie w Mistic Fallls. Mówiłam, że to nie irracjonalne.
- Ale jak się przeniosłaś? - spytała mnie Bonnie
- Tego właśnie nie wiem, będę wdzięczna za pomoc.
- Oczywiście, zrobię co się da.
- Dzięki - spojrzałam na zegar wskazywał 19, tyle czasu rozmawialiśmy o tym jak to się mogło stać.
- Jestem głodna, kolacja nadal aktualna ? - zerknęłam na Klausa, on się tylko uśmiechnął i pomógł mi wstać. Kątem oka dostrzegłam, że Damon się cały gotuje. Jakby coś go to obchodziło.
- Zapraszam do mnie - wyrwał mnie z myśli głos Klausa
- Z chęcią. - po czym udaliśmy się do wyjścia.

Wszyscy zauważyli złość Damona , który po chwili też wyszedł.
- A jemu co jest ? Obchodzi go ta Luna ?
- Mówiłam wczoraj to Stefanowi - spojrzała na niego Elena - wiesz co masz zrobić - on nie rozumiał - cytuje prędzej połknę kolczatkę - uśmiechnął się.

Szłam obok Klausa uliczką, milczał, zastanawiałam się o czym myśli. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Klaus czy to prawda ? To co powiedział Damon - zatrzymaliśmy się. Cisza rosła, wciąż patrzyłam na niego.
- Nie wiem ja...



- Zapomnij, znam odpowiedź - ścisnęło mnie w żołądku na samą myśli - w sumie nie wiem czemu się spodziewałam czegoś innego. Pewnie przez to, że ciągle myślę, że to serial. Ludzie tutaj to nic nieznaczące zabawki. - chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa. - na serio nie wiem czego się spodziewałam. Jak zwykle mam bujną wyobraźnię - uśmiechnęłam się, ale w oczach miałam smutek.
- Nie jesteś zabawką - przerwałam mu.
- Późno jest, jeżeli nie chcesz mnie zabić to wybacz, ale chcę się położyć. - odwróciłam się i poszłam w kierunku motelu, chciałam się odwrócić i spojrzeć na niego, ale się powstrzymałam. Weszłam do swojego pokoju, pieniądze mi się kończą będę musiała zaleźć  prace. Weszłam do łóżka i pomyślałam o Klausie, leżałam tak dwie godziny po czym przeczytałam wiersz po raz kolejny, potem znowu i znowu.
Biłam się z myślami, pewna część mnie bardzo chciała teraz do niego iść. Nawet za cenę życia ? pytał mnie rozsądek. Przeturlałam się i wstałam z łóżka, wyszłam na zewnątrz. Wiem pełno tutaj wampirów i nie wiadomo co jeszcze, a ja chodzę po mieście w nocy. Brakuje mi tylko karteczki z napisem '' Zjedz mnie ''.
Zanim się spostrzegłam byłam przed domem Klausa, nawet nie wiem jak trafiłam .To jak czary, chciałam już uciekać, ale druga część mnie zwyciężyła. Zadzwoniłam do drzwi, kilka sekund  nic, spróbowałam znowu, dalej nic. Miałam już iść, gdy nagle się otworzyły drzwi i zobaczyłam Kola. No super, potrzebny mi on do szczęścia, jak krowie widelec. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się jak tygrys, przejechał wzrokiem po moich ustach, dekolcie, gdzie się na chwile zatrzymał. Oblizał wargi zjechał na biodra, patrzył tak jakbym była antylopą, a on tygrysem.
- Ja do Klausa - chciałam przerwać to dziwne zachowanie - Jest ? - spojrzał mi na twarz.
- A może ja ci wystarczę?
- Kol daj jej spokój - powiedziałam stanowczym głosem Klaus, który wyłonił się z ciemności.
- Braciszku, może się byś podzielił - gdy spojrzał na brata, który patrzył, morderczym wzrokiem wyciągnął ręce - dobra wyluzuj spadam - i wyszedł  w ciemną noc. Klaus patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.
- Możemy porozmawiać ? - spytałam bojąc się odpowiedzi, otworzył szerzej drzwi i zaprosił mnie do środka. Co ja wyprawiam, pakuje się w kłopoty.Weszliśmy do salonu, usiadłam w fotelu.
- Chcesz coś do picia? - głos miał nieprzenikniony, niezdradzający uczuć.
- Nie, ja tylko na chwile - usiadł naprzeciwko - przepraszam powinnam cię wysłuchać, normalnie zawsze tak robię.

- Prawda, że chciałem się zabawić, ale potem sam nie wiem. Nie umiem tego wyjaśnić , ale zauroczyłaś mnie.
- Może jednak się napiję - uśmiechnął się - może być whisky - w szybkim tempie  nalał nam do szklanek i mi podał jedną z nich.
- Mam pytanie - pokiwałam głową i upiłam łyk poczułam lepki napój przelatujący przez przełyk, aż zrobiło się gorąco. - nie boisz się, że cie okłamię?
- Trochę.
- A, że się na ciebie rzucę ? - spuściłam wzrok na szklankę.
- A  w jakim sensie rzucisz ? - uśmiechnął się szeroko wyczuwając dwuznaczność - nie boje się, że mnie zabijesz. No może trochę, bo o to ci chodziło, prawda?
- Tak dokładnie - dostrzegłam, że nie mówi całej prawdy.
- I to nie znaczy, że ci ufam - przytaknął rozumiejąc - chciałabym cię lepiej poznać.
- A ja chce poznać ciebie, zaraz ty mnie znasz.
- Ale tylko wydarzenia, a ja chce poznać ciebie, twoje uczucia.
- Dobra dobra, ale ty najpierw.
- Czemu?
- Panie mają pierwszeństwo - odstawiłam szklankę wstałam i złapałam poduszkę i walnęłam go. Po czym się roześmiałam. On ją złapał i oddał mi ze śmiechem.
- Ała to nie fair, ty jesteś wampirem.
- Przepraszam bardzo - powiedział przez śmiech.
Spojrzałam na zegar, wskazywał już 21, spojrzałam znów w stronę Klausa  i o mało serce nie wyskoczyło mi z piersi. Stał kila centymetrów ode mnie.
- Klaus nie strasz - złapał mnie z uśmiechem za rękę. Usiedliśmy na kanapie, rozpalił kominek. Po chwili było słychać trzask płomieni, zapatrzyłam się w iskierki, usiadł obok.
- Więc, co chcesz wiedzieć ? - spojrzałam na niego.
- Wszystko - wpatrywał się tak, że czułam się zahipnotyzowana
- Nie pomagasz.
- Wiem - westchnęłam.
- Dobra, mam 22 lata. Mam dusze artystyczną, kocham malować, śpiewać i tańczyć.
- Malujesz ? - pokiwałam głową.
- Ale nie tak dobrze jak ty.
- Co powiesz żebym cię nauczył?
- Chętnie, będę miała chociaż co robić. No właśnie pro po roboty, muszę coś znaleźć, bo pieniądze mi się kończą - Klaus miał dziwną minę jakby zawstydzoną - Zaraz czemu tak patrzysz ? Klaus ? Klaus ?!
- Opłaciłem twój pobyt na 3 miesiące.
- Co ?!! - wstałam - Muszę ci to oddać, ja tak nie mogę.
- Nic nie musisz - wstał i ustał obok - chce ci pomóc.
- Ale nie tak - przerwał mi
- Dostałaś szanse, żeby tu być nie marnuj tego na prace.
- To jest szantaż emocjonalny.
- Proszę dla mnie - kilka dobrych sekund patrzyliśmy sobie w oczy. Uzmysłowiłam sobie, że patrze z pożądaniem, tak jak podobnie i on, poczułam nagle na plecach jego dłoń.
- Dobrze zgoda - unikałam jego wzroku jego dłoń przesunęła się w górę i przyciągnął mnie bliżej. Złapał mnie za podbródek i podniósł tak, że patrzyłam mu w oczy. Usta mi drgnęły.
- Zatańczymy ? - pokiwałam głową , jedną rękę oparłam o jego ramię, a drugą chwyciłam jego dłoń. Obracaliśmy się dookoła,wirowaliśmy w zupełnej ciszy. Puścił jedną moją rękę i obrócił dookoła, oddaliłam się trzymając go za rękę. Zręcznym ruchem przyciągnął do siebie, moja twarz była za blisko jego czułam jego szybki oddech na skórze. Chwile patrzyliśmy w oczy po czym znowu mnie odkręcił  i wróciliśmy do pozycji początkowej. Tylko, że tym razem  złapałam go obiema rękami wokół szyi. On zaś splótł swoje na dole moich pleców.
Patrzyliśmy sobie w oczy, zrobiliśmy kilka wolnych obrotów. Potem poczułam jak przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie. Zmniejszając między nami odległość, nasze biodra już się nie zderzały tylko dotykały. Jedną rękę zsunęłam lekko i przyciągnęłam jego twarz bliżej, w pewnym momencie już nie wytrzymałam i musiałam zrobić to od czego uciekałam od początku. Pocałowałam go delikatnie bojąc się odrzucenia, on chyba to wyczuł i przejął kontrolę.
Oddawał każde moje muśnięcie, pocałowałam jego dolną, a potem górną wargę. Spojrzałam mu w oczy, w których dostrzegłam pożądanie. Czubkiem języka przejechałam po jego wardze , w tym momencie stracił panowanie na sobą. W wampirzym tempie przycisnął mnie do szafki całym swoim ciałem i naparł na moje usta, namiętnym szalonym pocałunkiem.


Po kilku chwilach brakowało mi tchu. Jego  ręce błądziły po moim ciele, jedną ręką złapał mnie za udo, jednak przerwałam to.
- Ja...
- Wiem nie musisz mówić - widać wszystko zrozumiał, gdy na mnie spojrzał. Nie chciałam tego.
- Zrobiło się późno.
- Bardzo, dochodzi dwudziesta trzecia.
- Co ? - byłam zdziwiona - tyle czasu.
- Tak, właśnie - mówił lekko rozbawiony moja miną - będziesz spać u mnie - spojrzałam wymownie - spokojnie w oddzielnym pokoju, jak tak chcesz, ale mój jest blisko twojego - wywróciłam oczami.
- Spróbuj mnie tylko podglądać, a oberwiesz - szturchnęłam go lekko.
- W to nie wątpię, chodź pokaże ci gdzie będziesz spać.
Po kilku minutach byłam już umyta, wyszłam spod prysznica, na umywalce zauważyłam coś czarnego i karteczkę ,, załóż ją proszę i zatrzymaj. Obiecuje,  że nie będę podglądać. Klaus '' Delikatnie złapałam materiał czegoś, co okazał się koszulą nocną z aksamitu - Naprawdę Klaus - pokręciłam głową, ale nie chciałam znowu spać w swoich ubraniach, więc ją nałożyłam. Otworzyłam drzwi  i spojrzałam w obie strony jak złodziej i po cichu weszłam do pokoju.
Nakryłam się kołdrą, pomyślałam o pocałunku... Już całowałam Damona i a teraz jeszcze Klausa .Westchnęłam i przekręciłam się na bok, gdy nagle usłyszałam grzmot, bardzo głośny jakby gdzieś blisko walnęło. Kolejny grzmot, przez dobre dwie godziny nie mogłam  spać, a burza nie ustawała jakby specjalnie. Nie wytrzymałam wstałam i otworzyłam drzwi, na chwile poszłam do łazienki. Jak już wychodziłam  i zamykałam drzwi, usłyszałam za sobą coś. Odwróciłam się i ujrzałam półnagiego Klausa, na widok jego umięśnionej klatki zaparło mi dech. Widząc moją reakcje uśmiechał się i podszedł bliżej. Tym razem, to on wędrował po moim ciele, przez materiał koszuli nocnej widać było dokładnie moje zarysy ciała.
- Widzę, że jest dobra myślałem o takiej koronowej, ale pewnie byś jej nie włożyła - nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście zmienił temat - też nie możesz spać?
- Jak widać - grzmot podskoczyłam nawet nie myśląc co robię znalazłam się w ramionach Klausa. Przyciągnęłam twarz do jego torsu, objął mnie rękoma. Cała się trzęsłam, jego ręce zaczęły mi gładzić plecy bym się uspokoiła. Po chwili to przyniosło rezultat, odsunęłam się
- Możesz spać ze mną - powiedział lekko ochrypłym głosem - będę mieć ręce przy sobie, obiecuje - tylko pokiwałam głową. Weszłam do jego łóżka nakrył mnie, a potem sam zajął miejsce obok. Patrzyłam  w sufit, westchnęłam i obróciłam się, jak się okazało Klaus cały czas mi się przygląda.
- No co, tak patrzysz? - oparł się na łokcie.
- Nic - odwrócił głowę podniosłam się i pchnęłam go na poduszki.
- Gadaj albo... - przerwał mi
- Albo co ? - no właśnie co ? Zjechał wzrokiem po moim ciele, zatrzymał się na dekolcie. Rękę, którą miałam na jego klatce piersiowej zaczęła się rytmicznie podnosić. Zdałam sobie sprawę dlaczego, gdy przycisnęłam Klausa do łóżka, koszula odkryła moje piersi, przeturlałam się na swoje miejsce, czułam ,że płoną mi policzki.
- Po prostu - zaczął mówić spokojniejszym głosem - nie mogę uwierzyć w to, że tak po prostu dajesz mi czystą kartę, po wszystkim co zrobiłem - chwile się nie odzywałam.
- Staram się wyrobić własną opinię, po drugie, każdy z nas popełnia błędy, można je wybaczyć.
- Ja się nie zmienię, nawet jakbym chciał, nikt mi tutaj nie wybaczy.
- Ale może trochę chociaż im przejdzie, jak rozgrzeszenie.
- Rozgrzeszenie - roześmiał się jak wariat  - myślisz, że mi potrzebne czyjeś rozgrzeszenie, że ty mnie zmienisz ? - przeraziłam się trochę. Odwróciłam się do niego plecami, ja się produkuje by się tak nie obwiniał, a on...ehhh... chyba zdał sobie sprawę, że źle zrobił. Dotknął  mojego ramienia.
- Obiecałeś mieć ręce przy sobie - syknęłam, nie lubiłam być zła, ale miałam dość. Zabrał rękę i znów się położył na swoim miejsc, czułam, że przeszywa mnie wzrokiem, ale nic z tym nierobie. Po kilku chwilach zasnęłam.


poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 1

      

              Luna

   Pewnego dnia oglądałam jak zwykle swój ulubiony serial Vampire Diaries. Kocham fantastkę, to mój ulubiony gatunek książek i filmów. Zawsze marzyłam by móc się tam znaleźć, albo być na planie takiego filmu. Tego dnia byłam bardzo zmęczona i oglądałam na wpół zamkniętymi oczami, położyłam głowę na poduszkę i pomyślałam sama nie wiem o czym. Nagle moje myśli odpłynęły niczym rzeka, widziałam w kolejnej scenie las, potem nastała pustka.
   Po kilku chwilach, przynajmniej tak myślałam, obudziłam się. Przeciągnęłam, pomyślałam o włączonym komputerze, ale doznałam szoku. Nie byłam w domu, ani na kanapie. Byłam za to w lesie i leżałam na ściółce. Szybko wstałam i rozejrzałam się, oszołomiona wyszłam powoli ścieżką na drogę. Usłyszałam znajomy głos, byłam pewna, że to sen.
- Nie powinnaś sama o tej porze chodzić - obróciłam się i zobaczyłam go, Damon. To takie nie prawdopodobne, uśmiechał się szeroko, zawadiacko, swój wzrok miał wbity we mnie.


Nie widziałam co robić, myśląc, że to sen mówiłam, tak jakby miał zaraz zniknąć.
- Nie boje się emm... którędy do miasta ? - to było głupie pytanie, ale w tym momencie nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Zaprowadzę cię - nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy w wampirzym tempie do mnie doskoczył i próbował zahipnotyzować - Nie będziesz krzyczeć, będziesz robić co każe - gdy tylko skończył uśmiechnęłam się i przybliżyłam twarz do jego tak, że prawie nasze usta się stykały.
- Nie musisz mnie hipnotyzować - zrobił zdziwioną minę, a ja się uśmiechałam szeroko. Ominęłam go i zrobiłam kilka kroków w przód, gdy nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie. Poleciałam tak kilka metrów po betonie, podparłam się rękoma i wyplułam krew.
- Oszalałeś?! Chcesz mnie zabić czy co?!! - gdy na niego spojrzałam chciał coś powiedzieć, ale go uprzedziłam i cicho pod nosem zaklęłam - No fakt Damon Salvatore kocha zabijać - ale i tak mnie usłyszał i znów do mnie doskoczył.
- Skąd mnie znasz? Wiesz, że jestem wampirem i się mnie nie boisz.
- Jak ci powiem skąd cię znam to nie uwierzysz.
Spojrzałam na jego twarz, wysunął kły. Drgnęłam na całym ciele, poczułam rozchodzące się ciarki , mimo lekkiego oszołomienia i strachu, przybliżyłam się jeszcze bardziej. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jednego z kłów. Lekko się w niego ukułam, wyraz jego twarzy zmieniła się z rządnego krwi wampira, teraz przybrała wyraz niedowierzania.

- Gdybym powiedziała, że się nie boje to nie byłaby prawda, ale też nie powiem, że się boje - powoli palcami dotknęłam jego ust, drgnęły. Opuszkiem palca przejechałam po jego wargach. On natomiast nie wykonał żadnego ruchu, tylko wciąż na mnie patrzył. Nagle oprzytomniałam pomyślałam '' co ja wyprawiam ''zarumieniłam się i spuściłam wzrok.
- Przepraszam - cicho szepnęłam, po czym odsunęłam się i przetarłam policzek, który miałam zadrapany, wykrzywiłam twarz z bólu.
- To ja powinienem przepraszać - patrzałam na niego, rzadko co on przeprasza, ale chyba to robi w wyniku szoku.
- Jestem człowiekiem - rozwiałam jego resztki wątpliwości, wstałam, nagle on stanął bardzo blisko mnie, że aż z zaskoczenia odskoczyłam.
- Nic ci nie zrobię, pokaż policzek - znów się zbliżył, palcami dotknął jego, znów poczułam przeszywający ból. - Wiem, że to ci się nie spodoba, ale jest sposób żeby to szybko wyleczyć - spojrzałam w jego oczy, a on spojrzał na mnie tak wymownie, że przekręciłam oczami i wybuchłam śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać, patrzył na mnie z ciekawością i jakimś dziwnym błyskiem w oku, którego nie mogłam odgadnąć.
- Dobra, zgoda - przez ten śmiech gorzej boli.
- Jak masz na imię ?
- Luna.
- Z łaciny księżyc - powiedział i w wampirzym tempie ugryzł swój nadgarstek, niechętnie napiłam się jego krwi , miało dziwny metaliczny smak. Długo się nim nie rozkoszowałam, bo Damon nagle złapał mnie i przycisnął swoim ciałem do drzewa. Już miałam się pytać co on wyprawia, czy teraz chce mojej krwi, ale nie zdążyła, sam zaczął mówić.
- No no no...jak chcesz możemy iść do mnie.
- O co ci chodzi ? - wpatrywałam się w niego zmieszana.
- Nie wiesz ? Kto napije się krwi wampira jest z nim powiązany emocjonalnie, czuje to co czujesz ty, a w tym momencie nie czujesz strachu... - zbliżył twarz do mojej tak, że czułam jego oddech - tylko pożądanie - powiedziawszy to pocałował moje wargi. Oddałam pocałunek ,on natomiast się uśmiechnął i przeszedł z delikatnego pocałunku w namiętny, miał ciepłe wargi, z każdym kolejnym pocałunkiem miałam ochotę na więcej.



Ale oprzytomniałam i go odepchnęłam, potoczył się parę kroków w tył. Patrzył nie dowierzając.
- Może i czuje to ale nie znaczy że się z tobą bzyknę jasne? Ja nie szukam przelotnych znajomości.Wiem, że będziesz to czuć co ja, aż do momentu jak twoja krew nie zniknie z mojego organizmu.
- To może potrwać kilka dni - mruknął patrząc znów obojętnym wyrazem
- Wiem, a teraz sorki, ale muszę znaleźć nocleg.
- Mogę ci pomóc ?
- Nie !! - przerwałam mu i poszłam dalej drogą, miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, ale gdy się odwracam nikogo niema.

      Zaczęłam śpiewać pod nosem cicho piosenkę, która utkwiła mi w głowie jakiś czas temu. Konkretnie mam na myśli piosenkę z '' Titanica ''. Wyszłam już na ulice koło domów jak skończyłam śpiewać, usłyszałam za sobą brawo, odwróciłam się zaskoczona. Nie mogłam oderwać od niego oczu.
- Bardzo pięknie śpiewasz - powiedział ze swoim brytyjskim akcentem.
- Dziękuje - dygnęłam co wywołało na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Jestem Nikolaus Mikelson, możesz mówić mi Nick albo Klaus - uśmiechnęłam się, wyciągnął rękę więc ja też, chwycił ją i pocałował patrząc w oczy.

- Luna - powiedziałam się lekko drżącym głosem, zarumieniłam się - Mógłbyś mi pomóc znaleźć jakiś nocleg? - to niebezpieczna hybryda, a jego właśnie proszę o pomoc. Kurna widać jak myślę.
- Jasne, zaprosiłbym cię do siebie, ale to chyba nie jest dobry pomysł. Zaprowadzę cię do motelu.
- Dzięki wreszcie ktoś kto mnie rozumie - wystawił swoje ramie, które ujęłam szliśmy tak. Po kilku minutach odezwał się.
- Skąd jesteś ?
- Nie uwierzyłbyś - spojrzał na mnie lekko się dziwiąc, a ja pomyślałam to hybryda zrozumiałby - Jest już późno - zaczęłam jednak on mi przerwał.
- Może umówimy się na jutro i mi powiesz wszystko o sobie ?
- Ok
- To o 16 w Mistic Grill - uśmiechnął się uwodzicielsko, nie wiem co mi strzeliło, ale pocałowałam go w policzek. Widziałam jak jego wzrok spadł na mój usta, ale cofnął się.
- Dobranoc.
- Dobranoc Klaus - weszłam do motelu i się zameldowałam, na moje szczęście nikt nie pytał skąd jestem.

                       Dom Salvatore





Stefan rozmawia z Eleną o dziwnym zachowaniu Damona, gdy się całowali, nie odpowiedział żadnej riposty, żadnego westchnięcia, kichnięcia, szturchnięcia czy teatralnego wywrócenia oczami, tylko uśmiechnął się i poszedł dalej.
- Może jakaś magia ? Stefan  przecież to nie on.
- Nie, to nie to.
- Może zrezygnował  i zrozumiał, że ciebie kocham albo się zakochał.
- Prędzej połknę kolczatkę, niż on odpuści. Nie rozmawiajmy już o nim
- To co teraz ?

- Mam kila pomysłów - oboje się uśmiechnęli  i pocałowali. Damon tymczasem siedział w pokoju przy oknie i myślał o tej dziewczynie, czemu jej nie zabił, sam nie wiedział. Potem podsłuchał rozmowę Eleny i Stefana prychnął na myśl, że się zakochał. Chciał się tylko zabawić, nie liczyła się dla niego. Nalał burbon i wypił całą zawartość, wpatrywał się w ciemność za oknem. Tej nocy padało, krople spływały jedna po drugiej ścigając się wzajemnie.

niedziela, 23 listopada 2014

Prolog




   Ona dość ufna i szlachetna.
   On  jest przeciwieństwem, nieufny robi to co chce, nie patrząc na konsekwencje.
   Ona patrzy prosto przed siebie. Na okno po, którym suną dwie krople deszczu ścigając się.
   On zatapia wzrok w szklance napełnionej ulubionym alkoholem.
   Ona pociera dłonią szybę czując zewnętrzny chłód.
   On miesza alkohol w szklance. Nasłuchując cichego chlupotania.
   Dwa zupełnie różne charaktery.
   Te same pragnienie.
   Znalezienie kogoś kto w pełni cię zrozumie.
   Łyk alkoholu...
   Przymknięcie oczu...
   Uczucie chłodnego powietrza.
   Zimny dreszcz na skórze.
   Dwie dusze.
   Jedno bijące serce.
   Drugie już ucichło na wieki.
   Jedna chwila.
   Ten sam moment.
   Spojrzeli w niebo.
   Na bijący blaskiem księżyc.
   Oczy zapatrzone w księżyc.
   I cicho sunące myśli...


piątek, 21 listopada 2014

Postacie




                   
Luna Dilarentis

Pełna zapału dwudziestolatka, kocha czytać fantastykę. To jej największa pasja.
Zawsze zrobi wszystko by pomóc innym. Szczera i ufna co ją czasem pakuje w kłopoty.


Człowiek - czarownica





Damon Salvatore

Ponad stuletni wampir, brat Stefana. Jest impulsywny i często traci kontrole.
Mimo powtarzania że nie ważny jest dla niego Stefan, w głębi serca kocha go i nie da skrzywdzić.

Wampir





Alex  Dilarentis

Młodsza o dwa lata siostra Luny. Początkowo nie może uwierzyć siostrze, że była w swoim ulubiony serialu. Jednak szybko zmienia zdanie, gdy razem z nią się przenosi do Mystic Falls. 







Aiden  Van Loorkin

Nie znany jest wiek jego urodzenia, zrobi wszystko by dostać to czego chce.  Jest potężnym czarnoksiężnikiem, który skrywa mnóstwo tajemnic między innymi o sobie kim jest i czego dokładnie chce. Jest sarkastyczny, cierpliwy, ale też zabawny.

Czarnoksiężnik 






Diego Montez

Jest czarownikiem związanym z przeszłością Hurrem. Ma dużą moc, jednak nie 
dorównuje w magii Aidenowi, z którym ma na pieńku. Będzie próbował dostać się do Luny i z nią porozmawiać, jednak Aiden skutecznie mu to uniemożliwia.

Czarownik





Klaus Mikelson

Nieobliczalna hybryda ma wiele wad. Jednak pragnie znaleźć dla rodziny szczęście. Co mu się nie udaje przez jego stanowczy i porywczy  charakter.

Hybryda



Kol Mikelson

Najmłodszy z rodziny Mikelson, uwielbia się bawić. Chłopak podchodzi do wszystkiego na luzie.
Kocha wkurzać swoją siostrzyczkę.

Wampir 





Elijaha  Mikelson

Najstarszy z żyjącego rodzeństwa. Uchodzi za osobę honoru i godnego zaufania.
Jest spokojny i zrównoważony. Często wspiera swojego brata i próbuje go zmienić.


Wampir




Stefan Salvatore

Młodszy brat Damona. Kiedyś znany jako rozpruwacz, obecnie nie pije krwi ludzkiej.
Zakochany w Elenie.

Wampir




Elena Gilbert

Dziewiętnastoletnia dziewczyna zakochana w wampirze, pomocna, dla swoich przyjaciół zrobi wszystko. Najlepsze przyjaciółki Caroline i Bonnie.


Człowiek



Caroline Forbes

Przyjaciółka Eleny i Bonnie, ona w ich paczce odpowiada za dobrą zabawę. Kocha organizować przyjęcia. Po przemianie stała się najlepszą przyjaciółką Stefana.


Wampir




Bonnie Bennett

Przyjaciółka Eleny i Caro, początkowo nieufna w stosunku do Stefana tym bardziej do nieobliczalnego Damona. Zawsze ma się na baczności.


Czarownica