piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 4



        

                Damon



 Przeciągnąłem się i szybkim krokiem wstałem z łóżka, zapowiada się piękny dzień, pomyślałem wyglądając przez okno.
Słońce cudownie świeciło, nie mogę się już doczekać, aż zobaczę Lunę , jakim cudem mi wybaczyła to nie wiem. Co się ze mną dzieje? Jeszcze nigdy się tak nie czułem, tęsknie za tą małą, źle mi, gdy nie ma jej obok mnie. No nic, trzeba coś przekąsić, skierowałem swoje kroki do piwnicy po zapasy z woreczkami.

      


                Luna

   Poczułam lekki wietrzyk na twarzy, gdy otworzyłam oczy to zobaczyłam przed sobą uśmiechniętą  minę Klausa. Trochę zaskoczona taką wizytą podniosłam się  na łokcie i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, po chwili opadłam na poduszki.
- Mogę wiedzieć co tu robisz?
- Oczywiście, chciałem cię zobaczyć - zaśmiałam się i wywróciłam oczami.
- Z samego rana?
- Lubie patrzeć jak śpisz - zamknęłam oczy


- To jeszcze pośpię - poczułam jak opuszkiem palca przejechał po górnej granicy mojej szczęki, kierując się w górę. Czułam, że zbliża się do ust - Mam ci odgryźć palca ? Nie jestem wampirem, ale mogę spróbować - roześmiałam się.
- Ja mogę na tobie spróbować - zamruczał mi do ucha. Szybko otworzyłam oczy, nie wiedziałam jak zareagować. - Miałem uczyć cię rysunku ? - pokiwałam głową - zaczniemy jak wrócę.
- Gdzie jedziesz ? - spojrzałam  w jego zielone błyszczące oczy.
- Musze załatwić parę spraw - wędrował wzrokiem po moim ciele, aż przeszły mnie ciarki - wrócę jak najszybciej się da.
- Trzymam za słowo - po chwili znów zostałam sama, tyle się wydarzyło w dość krótkim czasie, że czasem wątpię w to, że to się dzieje naprawdę . Mój wzrok błądził po całym pokoju, lustro, szafa, okno, piękny widok na zewnątrz. To jednak musi być prawda, ale  jeśli nie, to mam najcudowniejszy sen. W końcu postanowiłam wstać, gdy skończyłam się szykować zadzwoniłam do Bonnie by potwierdzić spotkanie.
- Hej Bonn, to gdzie się spotykamy?
- Właśnie miałam dzwonić - usłyszałam radosny głos Bonnie - Jestem u Salvatorów, więc może wpadnij.
- Dobra, niedługo będę.
- Czekamy...Elena to moja czekolada - usłyszałam na końcu za nim się rozłączyłam, ciągle rozmyślając doszłam do ich domu. Zapukałam, po paru sekundach drzwi się otwierały, a przede mną stanął Damon, od razu się uśmiechnęłam.

           Damon

   Słysząc pukanie przechodząc obok salonu rzuciłem tylko, że ja otworze, gdy to zrobiłem zdębiałem. Przez chwile nie byłem pewien kto to, zjechałem wzrokiem po ciele dziewczyny,wyglądała niesamowicie. Piękne brązowe oczy , podkreślone tuszem i kredką. Włosy lekko kręcone opadały na plecy tworząc doskonały efekt, a strój...łał pokazujący, że ma charakter. Nagle się roześmiała.
- Damon, mogę wejść ? -uśmiechała się słodko i te jej duże piękne oczy, zbliżyła się, a ja stałem nie mogąc wykonać jakiegokolwiek ruchu. Już chciałem ją pocałować, gdy nagle machnęła mi dłonią przed twarzą.
- Damon, w porządku ? Zachowujesz się dziwnie - dopiero teraz oprzytomniałem.
- Tak,  tak, pięknie wyglądasz - zarumieniła się, co jeszcze bardziej dodało jej uroku
- Dziękuje - zaprosiłem ją do środka skierowaliśmy się do salonu, cały czas byłem w szoku.
- Bonnie, Elena -wyściskała je obie - Stefan - on też ją objął i pocałował w czoło, a we mnie zaczęło się gotować, jednak szybko oprzytomniałem. Stefan kocha Elenę , a ja...no właśnie chyba coś czuje do Luny to jest nie do opisania.

          Luna

- Bonnie to jak ? masz coś? - usiedliśmy wszyscy w salonie. Zauważyłam, że Damon cały czas się wpatruje we mnie z uśmiechem.
- Nie, jak na razie brak rezultatów, próbowałam się skontaktować też z babcią, ale też nic z tego... - mówiła coraz szybciej.
- Bonnie ! - krzyknęłam a ta urwała - dziękuje.
- Ale ja nic...
- Pomagasz, a to dużo dla mnie znaczy, nie musisz cały czas nad tym siedzieć, macie tez swoje życie, nic na siłę.
- No właśnie pyskata ma racje - wtrącił się Damon, spojrzałam na niego i dostrzegłam jego rozbawioną minę.
- Dzięki - odpowiedziałam ironicznie i znów spojrzałam na Bonnie -więc odpocznij parę dni. Chętnie tu jeszcze zostanę o ile wam to nie przeszkadza?
- Oczywiście, że nie ! - krzyknął o dziwo Damon, który zaskoczył wszystkich.
- Nie, jasne że nie - odpowiedział Stefan patrząc na Damona.
- Hej, a może zamieszkasz tutaj, nie będziesz musiała opłacać motelu, Stefan i Damon chyba nie będą mieć nic przeciwko temu - pokręcili głowami.
- Jest wolna sypialnia niedaleko mojej - poruszał brwiami Damon.
- Dzięki, właściwie nie muszę opłacać bo...bo Klaus mi go opłacił - zapadła cisza, zauważyłam, że Damon, który się do tej pory wpatrywał z uśmiechem teraz patrzył tępo i wściekle.
- Luna, lepiej na niego uważaj, on nie jest dobrym towarzyszem jak zdążyłaś już zauważyć oglądając. - powiedziała powoli Elena.
- Wiem - splotłam palce - wiem co zrobił, ale...

- Ale..?! - Damon gwałtowanie wstał - facet jest zimny i bez skrupułów dąży do tego celu, a ty mu ufasz!
- A ty niby jaki byłeś na początku ?! - patrzył na mnie tak, że byłabym już martwa, nagle się obrócił się i wszedł na piętro gwałtownie.
- Nie przejmuj się nim - pocieszał mnie Stefan - zawsze możesz u nas zamieszkać, pamiętaj - uśmiechnął się dodając mi otuchy - a teraz wybaczcie muszę się pożywić.
- A my musimy do szkoły, bo się zaraz spóźnimy- popędzała Bonnie Elenę, która jeszcze siedziała wygodnie.
- To do później - krzyknęłam im na pożegnanie, miałam też iść, ale się zawahałam, a po chwili wchodziłam na piętro. Przystanęłam przed drzwiami do sypialni Damona, wzięłam wdech i wydech i  weszłam do środka. Damon stał przodem do okna oparty o parapet.
- Damon...- szepnęłam lecz nic nie odpowiedział - Damon przepraszam - podeszłam do niego - ja...- położyłam dłoń na jego plecach, które się wzdrygnęły pod moim dotykiem. Nagle odwrócił się do mnie, przestraszyłam się, jego oczy stały się czerwone i głodne, kły się wydłużyły. Cofnęłam się o krok.
- Damon porozmawiajmy...- nagle się na mnie rzucił i przyparł do ściany, serce zaczęło mi bić jak oszalałe.
- Mówisz, że jestem zimny i bez skrupułów !- mówił bardzo zimnym tonem z arogancją - zaraz ci pokaże jak bardzo taki jestem ! - poczułam ból w nadgarstkach.
- Damon, proszę przestań - łzy zaczęły mi napływać do oczu.
- Teraz błagasz ?! - bałam się go z każdą chwilą bardziej - Wy ludzie jesteście strasznie przewidywalni.
Zdążyłam zobaczyć śmiertelny błysk w oku po czym zanurzył swoje kły w mojej szyi. Poczułam ostry i przeszywający ból, czułam jak słabnę, zaczynałam tracić ostrość w oczach, po chwili czułam jak przestaje mną się pożywiać  i zniknął. Zostałam sama, zjechałam po ścianie w dół, aż usiadłam. Łzy same zaczęły wypływać cała się trzęsłam, jak ja w ogóle mogłam go kochać to  arogant i dupek. Bawi go ludzkie cierpienie, postanowiłam stamtąd jak najszybciej uciec, biegłam ile sił  w nogach przed siebie.

               Damon

  Wychodząc z domu czułem szał, pędziłem do lasu . Po drodze zauważyłem jakiegoś człowieka. W szybkim tempie skręciłem mu kark, szedłem dalej, gdy nagle zobaczyłem strumyk, przy którym stałem razem z Luną. Obiecałem jej wtedy, że jej nie skrzywdzę, a tym czasem właśnie to zrobiłem. Targającymi mną wyrzutami sumienia dotarłem z powrotem do domu jednak tam już jej nie było.

    
                Luna

  Byłam już przed motelem, szybko weszłam na górę i zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie z ciężkim oddechem i na kilka sekund zamknęłam oczy by się uspokoić , gdy je otworzyłam zobaczyłam jak przede mną stał Damon. Serce znów mi podskoczyło, cała się trzęsłam, odruchowo szukałam klamki.
-Nie, nie, nie, proszę - szeptałam, a łzy mi spływały na bluzkę.


        Damon

  Gdy mnie tylko zobaczyła momentalnie zaczęła płakać. Wyciągnąłem ręce i zrobiłem krok w przód, ona jednak szybko złapała klamkę gotowa do ucieczki.
- Czekaj - cicho szepnąłem i złapałem ją w pasie. Nie wyrywała się  była sparaliżowana, dalej płakała.To moja wina czemu to zrobiłem, jak mogłem ją skrzywdzić, przecież obiecałem !
- Zrób to szybko, proszę - wyszeptała między szlochem, odwróciłem ją przodem do siebie i mocno przytuliłem, lecz ona tego nie odwzajemniała - zrób to.
- Nie - teraz to ja zacząłem płakać odsunąłem ją lekko, spojrzałem na jej twarz. - nie chce cie zabijać przepraszam...przepraszam, tak bardzo przepraszam - założyłem kosmyk jej włosów za ucho, cały czas unikała mojego wzroku - wiem obiecałem i to schrzaniłem...- przerwała mi
- Jak nie chcesz mnie zabić, to mnie zostaw - próbowałem odszukać jej spojrzenie - zostaw mnie -puściłem ją niechętnie.
- Przepraszam - po czym mnie już nie było.

          Luna

   Gdy tylko zniknął, opadłam na łóżko i głośno płakałam, jak on mi mógł to zrobić. W tym momencie zapragnęłam wrócić do domu, leżałam tak parę godzin dopiero wieczorem usnęłam ze zmęczenia.



           Damon

    Siedziałem na drzewie i ją obserwowałem cały czas płakała, bezustannie od kilku godzin. Nic w tej chwili nie mogłem zrobić. Co mi strzeliło do głowy ? Ona jest delikatna ,obwiniam Klausa, że ją skrzywdzi tym czasem ja ją skrzywdziłem, aż dwa razy. Wtedy cudem mi wybaczyła teraz wątpię, żeby to zrobiła teraz. Jej przerażenie i ból to najgorsze co mogłem zrobić, przecież ona wtedy nawet przepraszała, chociaż nie miała za co, gdy tylko zobaczyłem jak zasnęła też tak zrobiłem.