piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 13 part 1

Hej, oto kolejny rozdział.  Do spisu tego bloga dodałam postać Alex i Diega.
Troszkę krótszy, ale coś jest. :)  Miłego czytania.

``````````````````````````````````
                  Salon Salvatore

    Ten dzień był nieco chłodniejszy od pozostałych. Powoli kończyło się lato. Luna siedziała w salonie razem z Eleną i braćmi Salvatore. Powiedziała im całą prawdę o spotkaniach z Aidenem, o wizjach, ale nie wspominała ani słowem o dziwnej sytuacji z szafą. Nie chciała jeszcze bardziej niepokoić Damona, który już teraz był nieco na nią zły za ukrywanie prawdy.
- Jeśli wierzyć w to co mówi Aiden, to jesteś kolejnym wcieleniem, ale dlaczego z nami walczył? - zaczęła Elena patrząc na pozostałych.
- Nie wiem, chyba sądził, że jesteście źli i mi zagrażacie, albo, że... pojęcia nie mam. - Luna była wyraźnie zagubiona w tym. Stefan zerknął ukradkiem na brata i skierował swoje słowa do Luny.
- Mówił , że chce klejnot Nilu czyli ciebie. Po co?
- Nie mówił.
- Nie można mu ufać. - nagle usłyszeli głos Damona, który od kilku minut milczał z wzorkiem wbitym w jeden punkt. Luna czuła w nim rosnące napięcie, bała się, że nie chce jej znać. Nagle spojrzał na nią przeszywając wzorkiem.
- Nie spotkasz się z nim już.
- Ale...
- Żadnego ale, nie spotkasz i już. - nie dał jej dojść do słowa i szybko wyszedł z pokoju zostawiając ich. Wiedziała, że powinna mu o tym powiedzieć.
- Spokojnie będzie dobrze. - brunetka próbowała ją pocieszyć. - a co z tymi wizjami, masz je jeszcze?
- Nie, to znaczy czasem, ale od wczoraj nie.
- Na wszelki wypadek, nie chodź sama.  - w Stefanie obudził się troskliwy brat.
- Mam moc Stef, dam sobie radę. - uśmiechnęła się i weszła na górę. Otworzyła pomału drzwi sypialni, ale nie zastała tam jego.Firanka w oknie machała się w rytm wiatru. Wszedł na dach, pomyślała i już chwilę później wchodziła na dach. Ostrożnie stąpała, robiła małe kroki. Nagle jej noga się obsunęła, nim spadła w dół, Damon ją złapał w pasie i tak  obejmując uniósł ją i usadził bezpiecznie na dachu. Usiadł obok niej i razem spoglądali w przestrzeń. Słońce przyjemnie grzało, jednak nie było za gorąco.
- Wiem, że jesteś na mnie zły. - zaczęła nie spoglądając na niego.
- Nie jestem. -spojrzeli na siebie w tym samym momencie i przewrócił oczami - ok jestem, masz się z nim nie zadawać.
- On może coś więcej wiedzieć o mnie, a te wizje, raczej same nie zniknął. Damon, proszę. - chwyciła go za rękę.
- On mi się nie podoba.
- Czy ty jesteś zazdrosny?
- O niego? W życiu. Nie o to chodzi.
- Ty naprawdę jesteś zazdrosny. - zaśmiała się, spojrzał na nią z posępną miną, po czym tylko pokręcił głową.
- Obiecaj, że będziesz ostrożna. - miał bardzo poważny wzrok.
- Obiecuje. - pocałowała go delikatnie i mocno przytuliła. Damon czuł od samego początku, że coś jest nie tak z Aidenem, że coś ukrywa.

                Ogród za domem Eleny

   Cisza się roznosiła po całym ogrodzie. Elena razem ze Stefanem poszli do niej, żeby nie słyszeć ewentualnej kłótni Damona z Luną. Siedzieli na schodach i czekali, aż Caroline i Tyler przyjdą. Chcieli im powiedzieć to czego się dowiedzieli.
- Dobrze, że stamtąd poszliśmy. - na słowa Eleny, Stefan wybuchnął śmiechem. Znał brata na tyle dobrze, że czuł jego złość z oddali. Tylko, że przy Lunie on się zaczął zmieniać i bardziej starać. Nagle usłyszeli dźwięk otwieranej furtki, a już po chwili do ogrodu weszła blondynka, a za nią Tyler.
- To co jest takiego ważnego, biorą ślub? - Tyler nie mógł się powstrzymać przed żartowaniem ze zmiany Damona.
- Jeszcze nie. - odpowiedział Stef i przybili żółwika, na co dziewczyny przekręciły oczami. Chwilę później zaczęli już rozmawiać całkiem poważnie. Z każdą chwilą chęć na żarty znikała. Nie wiedzieli co mają zrobić.
- Trzeba przyznać, że odkąd Luna się tu znalazła to przestał nas atakować. - Ty mówił zamyślony.
- Może myślał, że my ją no wiecie, zabiliśmy czy coś. - szepnęła blondynka poprawiając włosy.
- Nie mam pojęcia. Luna mówiła, że on powie jej więcej, ale kiedy... - wzruszył ramionami Stefan.
- Dobra, tak naprawdę nie wiemy nic, oprócz wizji i wcieleń. - zaczęła blondynka wstając ze schodów. - dopóki Aiden niczego nie powie to jesteśmy w dupie, więc panowie wybaczą, ale my się będziemy przygotowywać na bal.
Nie czekając na żadne protesty, zaciągnęła Elenę na górę, gdzie zaczęły przygotowania na bal.

              Sypialnia Damona 
   

    Luna szykowała się w pokoju. Specjalnie nałożyła na siebie koronkową czerwoną bieliznę. Stała przed lustrem i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Usłyszała za sobą gwizd, a potem ujrzała w odbiciu lustra jak Damon ją obejmuje.
- Cudnie wyglądasz, brakuje tylko jednej rzeczy. - zmarszczyła brwi, a już po chwili ukochany nałożył na jej szyje naszyjnik z niebieskim oczkiem, który dostała przed ostatnim balem.
- Nie ucieknij mi teraz. - szepnął ze strachem w oczach.
Nie mogła się oprzeć i musnęła jego usta swoimi. Ubrala sukienkę czując na sobie jego wzrok. Wystawił swoje ramie, które objęła, ale nie ruszyli. Spojrzała na niego pytająco, a on ją wziął na ręce i tak ją zabrał do samochodu. Zapiął pasy i już po chwili jechali. Alex zabrała się ze Stefanem i Eleną, którzy pojechali trochę wcześniej.
  W samochodzie panowała kompletna cisza. Damon całkowicie był skupiony na prowadzeniu auta, miał włączony instynkt ochronny. Luna oparła głowę tak by móc mu się przyglądać wygodnie.
- Mam coś na twarzy? - spytał ją czując jej wzrok na sobie.
- O czym myślisz?
- O tym, żeby nikt  na nas nie zapolował. - rzucił okiem w lusterko wsteczne.
- O Adiena nie musisz się martwić. - powiedziała bez myślenia. Teraz Damon trzymał kierownicę mocniej. Jego wzrok zrobił się twardszy, a jego ciało wyraźnie się napięło.
- Przepraszam, tak wiem co myślisz o nim. Obiecałam i dotrzymam obietnicy. - spojrzał na nią już łagodniejszym wzrokiem. Pocałowała go lekko.
- Uważaj na drogę lepiej. -- usiadła znów na swoje miejsce.
      Po kilku minutach weszli do sali. Po raz pierwszy była na balu w szkole MHS. Damon najpierw zabrał ją do budynku i oprowadzał, a ona mówiła o niektórych fragmentach serialu. Cieszyła się jak małe dziecko mogąc zobaczyć te wszystkie miejsca. Mimo, że była w tym mieście już tyle czasu to dalej ją to wszystko ciekawiło.Weszli boczną stroną do sali. Muzyka głośno pobrzmiewała im w uszach. Rozejrzała się po sali i zobaczyła kątem oka Elenę ze Stefanem. Damon pokazał na drugą część sali gdzie bawił się wilczek z barbie. Jednak nigdzie nie mogła dostrzec swojej siostry.

             Alex

   Miałam na sobie białą sukienkę z czarnymi wzorami. Przyjechałam z Eleną i Stefanem, którzy się uparli, że chcą mnie zabrać ze sobą. Chciałam jechać z nowo poznanymi przyjaciółkami, ale bali się mnie puścić bez obstawy osoby nadprzyrodzonej. Od kiedy pojawił się Aiden to rzadko co chodzę sama, ok właściwie jestem tu jak on już tu był. Ale odkąd dowiedzieli się o wizjach itp to zaczęli mnie chronić na masakrę. Miałam tańczyć blisko Eleny, ale nie chciałam. Nie lubię się podporządkowywać. Chcę być wolna i robić co chce. Polubiłam Damona jest odpowiedni dla mojej siostry. Leciały nawet fajne kawałki, czułam muzykę, każdą cząstką ciała. Zauważyłam moją siostrę, która się rozglądała. Szybko wtopiłam się w tłum. Nie chciałam by mnie znalazła. Od razu by kazała mi się pilnować i takie tam. Przecisnęłam się między ludźmi, aż doszłam do ponczu. Chwyciłam szklankę i w tym samym czasie ktoś inny ją złapał. Podniosłam głowę i zobaczyłam tego samego chłopaka o ciemnych oczach co na ulicy.
- Przepraszam - puścił szklankę.
- Bierz ją, nie będę z niej pić. - mruknęłam i wzięłam inną, a on mi nalał ponczu. Odstawiłam szklankę, nawt nie pijąc nic. Odwróciłam się tyłem do niego.
- Przecież nie otrułem tego.- ustał obok mnie.
- Kłóciłeś się z Aidenem. - powiedziałam mrużąc oczy.
- Nie można mu ufać. - nagle zrobił się całkiem poważny.
- A tobie niby tak? - przejechałam wzorkiem po nim i weszłam w tłum. Zaczęłam tańczyć z jakimś chłopakiem, nagle poczułam jak ktoś mnie przyciągnął do siebie. Zobaczyłam go po raz kolejny tego wieczoru. Miał boski uśmiech, pokręciłam głową odganiając głupie myśli.
- Zapomniałem się przedstawić, jestem Diego.
- Nie chce rozmawiać o tobie. - burknęłam.
- Dobrze. - zaśmiał się i przyciągnął bliżej siebie. Chciałam go odsunąć od siebie, ale mi to uniemożliwił.
- Zatańcz ze mną chwilę. - nie ufałam mu, ale nie wiedząc czemu się zgodziłam. Nie odrywał ode mnie wzroku. Czułam się przy nim dziwnie. Zauważyłam na jego ramieniu tatuaż. Chciałam o niego spytać, ale gdy spojrzałam na niego, wiedziałam, że coś jest nie tak. Patrzył pustym wzrokiem w tłum. Spojrzałam tam, ale nic nie zauważyłam i znowu na niego spojrzałam, a on na mnie.
- Muszę iść. - puścił mnie i zrobił krok w tył. - uważaj na siebie.
Zaraz potem zniknął, a ja nie wiedziałam co o tym myśleć. Przepchałam się przez tłum, aż doszłam do toalety, gdzie spotkałam przyjaciółki.

             Luna

   Tańczyłam od jakiegoś czasu z Damonem na parkiecie, który pokazywał mi różne triki taneczne. Patrząc na niego mogłam się zapaść pod ziemie ze swoimi umiejętnościami. Jednak Damon stale mnie przekonywał, że nie jest źle. Zrobił ten sam trik ze mną, co w odcinku z Eleną. Pochylił mnie do tyłu.
- Jej...
- Twoje jej jest cudowne. -zaśmiał się z tego. Bo to było głupie stwierdzenie.
Zaczęliśmy tańczyć do kolejnej piosenki. Cały wystrój sali jaki przygotowaliśmy, był idealny. Nagle poczułam szarpnięcie i  wylądowałam w ramionach Aidena.
- Odbijany. - powiedział i poprowadził mnie dalej w głąb sali. Widziałam, że Damon się wścieka, ale nakazałam mi miną, by się nie martwił.
- Twój chłopak jest niezwykle zazdrosny i się wcale nie dziwie. - zrobił słodkie oczy, jakby próbował mnie poderwać. Zbliżył swoją twarz do mojej, a ja speszona odwróciłam wzrok. Czułam jego oddech na swojej skórze. Wdychał mój zapach, czułam jego kciuk na plecach, który delikatnie masował moje plecy.
- Miałam albo sen albo to była prawda - spojrzałam na niego - ciemność w szafie chciała mnie wciągnąć.
- To niestety była prawda. - spojrzałam przerażona.
- Ale potem nie było nic, żadnego śluzu.
- On chce ciebie.
- Kto? - przestaliśmy tańczyć.
- Ciemność i mężczyzna nim władający, Diego. Chcą cię przeciągnąć na swoją stronę. Nie możesz mu ufać.
- Nie wiem kim jest.
- Chodź.  - rozejrzałam się dookoła, ale złapałam go za rękę i dałam się mu prowadzić.
Wyszliśmy na korytarz szkolny, puściłam jego rękę. Aiden zajrzał do jakiejś sali, a ja zrobiłam krok do przodu.
- Po co my tu...Aiden? - odwróciłam się, ale go nie było. Usłyszałam szelest w sali. Pewnie tam wszedł. Powoli skierowałam się w tamtą stronę. Uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Jednak jego tam nie było. Drzwi nagle trzasnęły, aż podskoczyłam. Podbiegłam do nich szybko.
- Zamknięte, cholera! - na szafie z tyłu sali wytworzył się czarny wir. Nie wiedziałam co się dzieje. Patrzyłam jak zahipnotyzowana, jednak zrobiłam parę kroków w tył jak zobaczyłam, wychodzącego z wiru czarnego stwora z którego skapywała duża ilość szlamu i śluzu.
- Aiden! - moje serce biło jak oszalałe.
- Ok dam radę. - wyciągnęłam ręce przed siebie i się skupiłam by zebrać swoją moc. Stwór dalej szedł w moją stronę. Używając zaklęć rzucałam w niego wszystkim co mam w zasięgu wzorku. Jednak wszystkie przedmioty zostały przez niego pochłonięte. Kończyły mi się już pomysły na zaklęcia. Jedna z wielkich długich macek złapała mnie za kostkę, próbowałam się wyrwać jednak na marne.
      Ciągnęła mnie to tego stwora, który szedł w stronę wiru. Rzucałam w nim zaklęciami, jednak one odbijały się od niego. Moja noga zatapiała się w tym dziwnym wirze, czułam zimno przeszywające moją skórę. Kopałam bez skutecznie, myślałam, że zaraz mnie wir wciągnie, jednak nagle nastał huk i do sali wszedł Damon razem z Bonnie, która od razu zaczęła wymawiać zaklęcia. Damon szybko znalazł się obok mnie i ciągnął w swoją stronę. Taka walka trwała parę minut. Potwór zorientował się, że coś jest nie tak i znów wyszedł z wiru. W tym samym momencie udało się mi uwolnić od tej macki. Stwór zawył przeraźliwie, aż szyby pękły.Damon mnie osłonił przed kawałkami szkła. I używając swojej prędkości i magii Bonnie oraz mojej wepchneliśmy go do wiru.
- Damon! - zanurzył się w czarnym wirze tak, że było widać tylko jego nogę. Nie mogłam go stracić. Rzuciłam się w jego stronę i pomyślałam o tym, że chce go wyciągnąć. Z mojej ręki wystrzeliła jakaś złota poświata. Błysnęło białe światło, które nas oślepiło. Gdy je otworzyłam zobaczyłam, że wiru już nie ma, a Damon siedzi na podłodze.
- To było niezłe. - uśmiechnął się do niej.
- Ale czemu wcześniej moja magia nie zadziałała? - stałam jak słup patrząc na puste miejsce, gdzie wcześniej znajdował się wir.
- Bo musiałaś mieć ważniejszy powód od siebie. - usłyszałam śmiech w głosie Bonnie, która patrzała to na mnie to na Damona. Wyszliśmy na korytarz i od razu zobaczyłam idącego Aidena. Miał liczne rany na ciele i cały był w czarnym śluzie. Podbiegłam natychmiast do niego.
- W porządku? - nie wiem czemu, ale bałam się o niego.
- Tak, tak... - nie skończył mówić, gdyż Damon przyparł go do ściany.
- Jej się mogło coś stać!! Gdzie ty byłeś?! - szarpał nim jak nakręcony. Nie sądziłam, że zobaczę Damona jeszcze w takim stanie.
- Damon dość! - próbowałam go odsunąć od Aidena, aż w końcu dał mi to zrobić.
- Chciałem jej pomóc. To nadle. - spojrzeliśmy na niego dziwnie, o czym on mówi. - Nadle to ten stwór, inaczej ciemność. Służy takiemu jednemu, którego znałaś kiedyś - spojrzał na mnie, odwrócił się i szedł w kierunku wyjścia, ale Damon go pociągnął, aż upadł na ziemie.
- Nie tak prędko, najpierw powiesz nam co wiesz.
- To zrobię kolejnego dnia. - Aiden wstał i wciąż patrzył na Damona.
- Nie wywiniesz się. Myślisz, że tak łatwo dasz nogę.
- Nie, myślę, że Lunie przyda się odpoczynek. - zerknął na mnie.- Dopiero co o mało nie została zabita, a ty chcesz, żeby słuchała o swojej przeszłości i niebezpieczeństwie. Co z ciebie za facet? - czułam jak Damon już się szykuje do walki. Złapałam go za ramię nim zdążył to zrobić. Spojrzał na mnie i już wiedziałam, że podjął decyzje o powrocie. W tym czasie Aiden, jak to on, zniknął nie zauważony.

                  Za budynkiem szkoły

  Było już dość ciemno, zimne powietrze wiało. Mężczyzna szybkim krokiem szedł w kierunku drugiego. Wyciągnął rękę i rzucił w niego zaklęcie. Brunet padł na ziemie, a blondyn miał posępną minę.
- Aiden. - warknął brunet.
- Spróbuj się chociaż do nich zbliżyć, Diego. - blondyn mówiąc to się do niego zbliżył.
- Zobaczysz, dowiedzą się prawdy. - na te słowa blondyn się zaśmiał.
- Ciekawe jakiej prawdy. Powiem im prawdę, ty jesteś złem i  nie próbuj nawet się do nich zbliżać, ostrzegam, będzie źle.
Diego już nie wytrzymał i rzucił w niego zaklęcie. Jednak Aiden użył jednego zaklęcia, które przeniosło bruneta gdzieś daleko. Pokręcił głową i wszedł znowu do budynku.

              Dom Salvatore

   Kolejnego dnia Luna wychodząc się przejść spotkała Aidena, który tak jak obiecał powiedzieć im o poprzednim wcieleniu Luny. Weszli wszyscy do salonu, Damon od momentu jak go zobaczył to miał minę jakby chciał go zabić na miejscu.
- Ok, może opowiem to od początku. Hurrem poznała czarownika, z którym się zaprzyjaźniła, ale okazał się być tym złym. Chciał wykorzystać jej moc, przeciągnąć na złą stronę i podbić świat.
- A kto ją uwięził ojciec? Faraon?
- Nie, to był ten czarownik, zabił ojca Hurrem, ale nikt o tym nie wiedział. Wszystkie podejrzenia rzucił na jej sługę Nelopisa. Jej brat umarł, to też jego sprawka. Do tronu została tylko ona, pobrali się, a później dowiedziała się o wszystkim. Zamknął ją i używając magii próbował wymazać jej to z głowy. Hurrem była bardzo sprytna udała, że zapomniała. Walczyła u jego boku, mordowała i zbierała moc by go zabić. Jednak czarna magia wsysała ją powoli.
- Jak zginęła? - spytał Damon, ściskając jej rękę.
- W ostatecznej walce z nim, z Diegiem. Próbowałem pomóc Hurrem jednak miałem słabszą moc od niego i zawiodłem. Przepraszam...
- To nie twoja wina. - szepnęła Luna.
- Musisz uważać na Diega, wszyscy musicie. Będzie próbował wam wmówić, że jest dobry. Jednak to jest zwykłe kłamstwo.
Alex patrzała i słuchała tego co mówi Aiden i myślała o Diegu. Jak to możliwe, że jest, aż tak zły i perfidny. Musi nauczyć się walczyć. Gdy Aiden wyszedł z domu to Alex zaciągnęła siostrę na bok.
- Chcę się nauczyć walczyć.
- Alex..
- Przestań mówić, że jestem za młoda. - chwile patrzyły sobie intensywnie w oczy.
- Dobrze. Zabiorę cię do Alaricka. ale to potem...
- Co?
- A co powiesz, na wizytę w domu? - obie się uśmiechnęły porozumiewawczo.
Weszły z powrotem do salonu. Luna spojrzała na Damona i pozostałych i chrząknęła , czym zwróciła uwagę wszystkich zebranych w salonie.
- Wiem, że teraz jest pełno niebezpieczeństwa, ale co powiecie na to by - spojrzała na siostrę i złapały się na ręce - zobaczyć nasz świat, dom i zobaczyć serial?

5 komentarzy:

  1. Około yes nie moge się doczekac kolejnego jak zwykle powalający

    OdpowiedzUsuń
  2. Hura! kolejny cudowny rozdział. Czekam na kolejny
    pozdrawiam i życzę weny
    ~Paris

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę doczekać się dalszej części ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział zresztą jak wszystkie inne. Czekam na next. Zapraszam na swojego bloga :
    http://innahistoria.blogspot.com/2015/08/1-ave-atque-vale.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje Wam wszystkim i każdemu z osobna. Cieszę się, że się podobał. Prawdę mówiąc czasem mam wrażenie, że coś zepsułam pisząc. W każdym bądź razie, kolejny rozdział prawie napisałam i pojawi się we wtorek. :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń